Start » Featured

VIX pokaże, czy rynek się boi

31 marca 2011 36 764 views komentarze: brak

Inwestuję na giełdzie od niedawna. Czy rzeczywiście warto śledzić zmiany tzw. indeksu strachu VIX? Czy ma on jakieś przełożenie na GPW? Tomek

„Indeks VIX dobrze sprawdza się w praktyce. Pokazuje momenty, w których strach odbiera inwestorom rozum, a długa hossa – skutecznie usypia ich czujność”
 
Andrzej Stec, spekulancik.pl
 
Pewien znajomy doradca inwestycyjny mawia, że im na rynku akcji spokojniej i optymistyczniej, tym on bardziej się boi. Jak na parkietach rządzi zaś strach i panika, zabiera się za łowienie zbyt mocno przecenionych perełek. Trzeba powiedzieć, że ta stosowana od lat kontrariańska strategia sprawdza się znakomicie. Zarządzający pytany jednak, jak mierzy emocje na rynku, uśmiecha się i mówi: „to już moja tajemnica”.

Sposobów na pomiar nastrojów rynkowych nie brakuje. Czasami wystarczą najprostsze metody – na przykład rzut oka na pojawiające się w mediach opinie zarządzających, analityków czy chociażby inwestorów. Jeśli przewagę zyskuje jedna strona (optymiści lub pesymiści), to znak, że zmiana lub chociaż przerwa w obowiązującym trendzie jest blisko. Można też spróbować znaleźć zatwardziałego krytyka panującego trendu. Jeśli i on zmieni nastawienie, to znak, że dotychczasowa fala wzrostowa lub spadkowa traci właśnie siłę. Tak było na przykład z pewnym zarządzającym z funduszu emerytalnego, który w jesienią 2005 roku twierdził na konferencji prasowej, że żadnej hossy nie ma, a akcje są wyraźnie przewartościowane. Rok później zmienił zdanie i na kilka miesięcy przed okrutną bessą znacząco doważył akcje w portfelu.

Najbardziej precyzyjnym barometrem emocji panujących na rynkach akcji jest indeks VIX. Co to takiego? Na Zachodzie zyskał przydomek wskaźnika strachu. Rosnący jego poziom oznacza bowiem, że inwestorzy coraz bardziej się boją i oczekują wysokiej zmienności cenowej w najbliższym czasie (chodzi zwłaszcza o spadki). Są więc oni gotowi płacić więcej za zabezpieczenie portfela akcji przed ryzykiem. Wartość indeksu VIX zależy bezpośrednio od cen opcji, które wygasają za 30 dni kalendarzowych, wystawionych na amerykański indeks giełdowy S&P500. Wylicza go na bieżąco największa na świecie giełda instrumentów pochodnych – Chicago Board Options Exchange – która zresztą kilka lat temu uruchomiła handel derywatów opartych … o zmienność VIX.

VIX dobrze sprawdza się w praktyce. Niemal idealnie wskazuje bowiem momenty, w których strach odbiera inwestorom rozum, a długa hossa – skutecznie usypia ich czujność. Zazwyczaj skrajne wartości tego wskaźnika zwiastują bliskie odwrócenie trendu na rynku akcji.

W ostatnich dwóch dekadach średnia wartość dla VIX wynosi około 20 pkt. Na początku 2007 roku, czyli przed pęknięciem bańki na amerykańskim rynku nieruchomości i rozpoczęciem dwuletniej bessy indeks miał wartość zaledwie 10 pkt – prawie najniższą w historii. Tak niski jego poziom, przy bijących historyczne rekordy indeksach giełdowych, dawało inwestorom złudne poczucie bezpieczeństwa. Prowadziło do lekceważenia przez nich sygnału zagrożenia, czyli możliwości zmiany trendu na wykupionym rynku. I stało się. Kilka miesięcy później na światowych rynkach akcji zaczęła się bessa. Ryzyko rosło z miesiąca na miesiąc. W listopadzie 2008, dwa miesiące po upadku Lehmana Brothersa, panika na światowych rynkach akcji wywindowała VIX na historyczne szczyty – 80 pkt. (wcześniejsze rekordy na poziomie 45 pkt. to kryzys rosyjski z 1998 roku i dno bessy po bańce internetowej z 2001-2002 r.).

12345 (Ten artykuł nie ma jeszcze oceny)
Loading...