PKO wpadnie w ramiona PZU?
Andrzej Stec, spekulancik.pl
Fakty są takie:
PKO
– państwowy bank szykuje emisję akcji z prawem poboru
– największy akcjonariusz – Skarb Państwa – ma głód gotówki
PZU
– nadwyżki finansowe sięgające nawet kilkunastu miliardów złotych
– większościowy akcjonariusz – Skarb Państwa – wg zapowiedzi chce lada miesiąc rozwiązać spór z akcjonariuszem mniejszościowym, czyli Eureko
A oto spekulacje:
Nie pamiętam, aby Skarb Państwa kiedykolwiek wyłożył złotówkę na akcje obejmowane z nowej emisji jakiejkolwiek spółki już notowanej na giełdzie (w przypadku PGNiG rząd objął wprawdzie akcje nowej emisji ale w zamian wniósł aportem majątek). Czemu miałoby się to zmienić, i to zwłaszcza teraz w obliczu dużych potrzeb finansowych budżetu? Prezes PKO Jerzy Pruski ocenił na ostatniej konferencji prasowej, że „intencją Skarbu Państwa jest utrzymanie pośrednio i bezpośrednio udziałów na obecnym poziomie”. W grę wchodzi więc odsprzedanie praw poboru wskazanemu państwowemu podmiotowi. I tu pojawia się pytanie, kto nim będzie.
Zdecydowana większość analityków jest przekonana, że nabywcą praw poboru odsprzedanych przez rząd będzie państwowy BGK. Mi tu jednak pachnie … największym ubezpieczycielem w Europie Środkowo-Wschodniej, czyli PZU. Kto wie. Może ewentualne objęcie praw poboru byłoby grą wstępną do stworzenia wielkiego holdingu finansowego. Taki związek biznesowy miałby sens z wielu względów (choćby sprzedażowych, czy zarządzania ogromnym, przekraczającym 100 mld zł majątkiem).
A sam Skarb Państwa upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, tj. sprzeda nabyte prawa poboru inkasując nawet kilka miliardów złotych (wszystko zależy od ceny emisyjnej, im cena niższa – tym wyższa wartość praw poboru), a drugiej strony wciąż pośrednio będzie sprawował kontrolę nad PKO. Po zarejestrowaniu emisji akcji bezpośredni udział Skarbu Państwa spadłby na WZA PKO do około 31 proc. Nowy, państwowy podmiot miałby natomiast kolejne 20 proc. głosów (chyba, że w międzyczasie dokupi kilka proc. akcji w obrocie giełdowym, lub prawa poboru od zapominalskich, zwłaszcza starszym wiekiem drobnych akcjonariuszy.
Rodzi się tylko pytanie o ewentualne wezwanie. No bo przecież jest ono raczej konieczne obejmując w jednej chwili więcej niż 10 proc. głosów na walnym zgromadzeniu giełdowej spółki. Chyba, że uzna się operację za zwykłe przetasowania w ramach jednej „grupy kapitałowej” Skarbu Państwa.