Jak Niemiec Polakowi, tak Polak ..
W 2001 roku warszawskiej giełdzie zamarzył się pakiecik akcji Deutsche Borse. Chciała kupić go w IPO. Niestety, dostała figę z makiem i pozostały jej zakupy na rynku wtórnym – kupiła więc papiery Deutsche Borse płacąc drożej i trzyma je do dzisiaj. Podobnie jak akcje innych potentatów: London Stock Exchange czy Euronext.
Historia zatoczyła koło i teraz to Niemcy starają się o rękę GPW. Skarb państwa powinien poczęstować zalotnika czarną polewką. Taka rekuza należy mu się z kilku powodów.
Andrzej Stec, spekulancik.pl
Wśród europejskich potentatów giełdowych, w 2001 roku zaczął się ruch. Deutsche Boerse, Euronext, czy London Stock Exchange przeprowadziły oferty publiczne akcji i zadebiutowały na własnych parkietach. Moment wykorzystała warszawska giełda, którą wówczas kierował Wiesław Rozłucki. Za prawie 1,5 mln zł GPW kupiła pakiety akcji europejskich gigantów. Według obecnych kursów złotego na Euronext wydano 800 tys. zł, na Deutsche Borse – 400 tys. zł a na LSE – 200 tys. zł.
Emocje maklerów najbardziej rozpalała giełda niemiecka. Ta bowiem w swojej ofercie publicznej nie przyznała GPW ani jednej akcji. Wiesław Rozłucki nie dał za wygraną i płacąc drożej kupił pakiet w obrocie wtórnym. Teraz historia zatacza koło. I oto Niemcy starają się o względy GPW. Chciałoby się powiedzieć „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Ale nie z tego powodu resort skarbu, właściciel GPW, powinien podać Niemcom czarną polewkę.
Zatem dlaczego? Widzę co najmniej kilka powodów. I nie chodzi tylko o przykład giełdy węgierskiej, która – po przejęciu przez Wiedeńczyków – jakby stanęła w miejscu, czy parkiet portugalski wchłonięty przez Euronext – tamtejsi maklerzy narzekają na wysokie „tantiemy” płynące do Paryża.
GPW niedawno uruchomiła rynek dla dojrzewających spółek – NewConnect. Rynek ten wystartował w szczycie hossy – we wrześniu 2007 roku. Pomimo okrutnej bessy na NewConnect zadebiutowało już 101 spółek. A co będzie jak koniunktura na rynkach finansowych poprawi się na trwałe? Pozwólmy GPW rozkręcić ten parkiet. Podobnie zresztą jak raczkujący, jednak dobrze rokujący rynek obligacji korporacyjnych i samorządowych – Catalyst.
Po wtóre, kapitalizacja spółek notowanych na GPW rośnie z miesiąca na miesiąc. I nic w tym dziwnego, bo mają co odrabiać. To efekt nie tylko rosnących kursów, ale również debiutów dużych firm. Niedawno miało miejsce udane IPO PGE. Przed nami prywatyzacja energetycznego Taurona, ubezpieczyciela PZU czy oferta Polkomtela. To zwiększy kapitalizacje giełdy nawet o jedną czwartą. Wartość GPW pójdzie więc w górę. Nie warto więc oddawać naszej perełki Niemcom, ani komukolwiek innemu. Przynajmniej na razie.
Obecnie resort skarbu analizuje oferty na zakup akcji GPW. Plan prywatyzacji zakłada sprzedaż minimum 51 proc. akcji inwestorowi strategicznemu oraz około 23 proc. akcji członkom giełdy. O pakiet kontrolny stara się tylko Deutsche Borse (należy ona do inwestorów amerykańskich – 41 proc., brytyjskich – 32 proc. i niemieckich – 18 proc.). O mniejszościowe pakiety walczy Pekao (włosko-niemiecka grupa UniCredit) oraz portugalskie Banco Espirito Santo de Investimento.