Start » rynek pierwotny

Oferta publiczna PGE hitem jesieni

18 października 2009 6 485 views komentarze: brak

      Trwa największe IPO od czasów PKO BP – Polskiej Grupy Energetycznej. Oferta państwowego giganta będzie hitem sezonu? Wszystko na to wskazuje. No prawie wszystko.

      W ofercie PKO z 2004 roku zapisy drobnych inwestorów zredukowano o 94,8 proc. Jak będzie w przypadku PGE? Niestety. Redukcja też musi być bardzo wysoka. W przeciwnym wypadku biura maklerskie prześcigające się ofertami kredytów mogłyby pójść z torbami.

Andrzej Stec, spekulancik.pl 

     Za inwestycją w akcje państwowego giganta energetycznego przemawia wartość oferty publicznej. Choć spółka podwyższa kapitał tylko o 15 proc. to wartość tzw. IPO wynosi około 6 mld zł. To stawia ofertę wśród największych w historii GPW. A to oznacza, że akcje PGE będą obowiązkową lekturą dla każdej, dużej instytucji finansowej zaangażowanej w regionie Europy Środowo-Wschodnie (w tym oczywiście wszystkie polskie OFE I TFI). Zwłaszcza w dobie wciąż niezłej koniunktury na światowych rynkach finansowych.

Według różnych szacunków PGE już w grudniu wejdzie w skład prestiżowego WIG20. Będzie miała około 7 proc. przełożenie na indeks – podobnie jak obecnie TP (same OFE miały na koniec czerwca akcje TP za 1,5 mld zł!). Dla drobnych inwestorów to sugestia, że papiery PGE nie powinny odbiegać od zachowania rynku dużych spółek (czytaj WIG20). Może warto więc rozważyć zakup papierów PGE zamiast jednostek funduszu akcyjnego?

 Po drugie – branża, w której działa PGE, uważana jest na całym świecie za najbezpieczniejszą i odporną na jakiekolwiek kryzysy. Dowód? Chociażby czeski odpowiednik CEZ. Kurs oczywiście zniżkował w bessie, ale obecnie niemal wszystko odrobił i jest już na poziomie z sierpnia 2007 roku! Przetrwać okrutną bessę pozwoliły też papiery sprzedawane w trudnych czasach: Bogdanki czy Enei. Poza tym wrażenie robi pozycja rynkowa PGE – to spółka dominująca największej energetycznej grupy kapitałowej w Polsce i jednej z największych w Europie Środkowej i Wschodniej. W samej PGE jest jeszcze bardzo dużo miejsca na zwiększenie marż, czyli poprawę wyników, w tym zysków. To jednak nie kwestia miesięcy i kwartałów lecz najbliższych lat.

 Cena emisyjna PGE – max. 23 zł. Nawet najwyższy poziom z podanego przedziału cenowego wydaje się atrakcyjny. Ostateczne słowo należy do resortu skarbu, a ściślej – do doradcy prywatyzacyjnego. W tej roli pierwsze skrzypce gra UniCredit CAIB Polska (razem z Goldman Sachs International), który zna się na dużych IPO jak mało który broker. Mam tylko nadzieję, że maksymalizacja materialnych korzyści nie będzie jedyną przesłaną do ustalenia ceny. W kolejce bowiem następne, duże oferty publiczne kolejnych firm z udziałem skarbu państwa – chociażby planowana wstępnie przed wakacjami oferta PZU. Szkoda byłoby zniechęcić do udziału w IPO dopiero co wychodzących z kryzysu inwestorów giełdowych.

 Będzie redukcja zleceń? Na pewno tak. I to pomimo dość wyciszonej na razie akcji reklamowej oferty PGE i braku dyskonta dla drobnych inwestorów. Stopa redukcji zależy od wielu czynników, w tym głównie od ostatecznej ceny emisyjnej akcji oraz puli zaoferowanej „drobnicy” (obecnie to 600 mln zł, ale możliwe są przesunięcia między transzami). Według ankiety przeprowadzonej przez „Puls Biznesu” wśród kilkunastu krajowych instytucji finansowych redukcja wyniesie +/- 84 proc. a przebita na debiucie – kilkanaście procent. Ja obstawiam podobnie.

 Wysoka redukcja zleceń w transzy drobnych inwestorów musi być z jeszcze jednego, prozaicznego powodu – dużej akcji kredytowej biur maklerskich, która na dobre właśnie się rozkręca. Warunki ofert są atrakcyjne z punktu widzenia inwestorów – niskie oprocentowanie, niskie prowizje i wysokie lewary sięgające z reguły 10-krotności wkładu własnego. Wiąże się z tym jednak duże zagrożenie dla całego rynku. Ewentualne kredyty trzeba będzie zwrócić i to nierzadko już po kilku tygodniach od giełdowego debiutu PGE. A co jeśli redukcja byłaby niższa, a debiut nieudany? W czarnym scenariuszu brokerzy wzywaliby inwestorów do uzupełnienia zabezpieczeń lub z automatu sprzedawaliby „ich” akcje na giełdzie. To byłaby jednak historyczna klapa. Doradca prywatyzacyjny nie ma więc wyjścia – niekorzystnego z punktu widzenia „niedzielnych”, a raczej ostrożniejszych inwestorów. Musi tak ustalić cenę emisyjną, by redukcja zleceń była tak wysoka (przynajmniej około 87-90 proc.), aby brokerzy i ich klienci wcale nie musieli sięgać i wykorzystywać kredytów.

 Większe publiczne oferty, redukcje i przebitka w dniu debiutu*:

PKO BP          2052 mln zł     94,8 proc. redukcji      19,3 proc. zysku

PGNiG            860 mln zł        96,3 proc. redukcji      34,2 proc. zysku

PKN Orlen      780 mln zł        96,5 proc. redukcji      21 proc. zysku

TP                     745 mln zł        56 proc. redukcji         11,2 proc. zysku

Bank Handlowy           660 mln zł        35 proc. redukcji         8,3 proc.

 * dane z transzy drobnych inwestorów

12345 (2 głosów, średnia: 4,00 z 5)
Loading...