V już na giełdzie. Teraz czas na gospodarkę
Wystarczy rzut oka na światowe indeksy. Ich roczne kursy idealnie pasują do litery V. Jeśli rynek się nie myli, to wkrótce czeka nas ostre odbicie również w gospodarce.
A co jeśli pojawi się inflacja i stopy procentowe pójdą w górę? Bez obaw. Historia podpowiada, że wówczas akcje drożeją najszybciej.
Andrzej Stec, spekulancik.pl
Rok temu zaczęła się druga, gwałtowna faza kryzysu finansowego – upadł globalny bank inwestycyjny Lehman Brothers. Indeksy zanurkowały. Od września 2008 r. do lutego 2009 r. najszerszy amerykański S&P500 stopniał aż o 44 proc. Polski WIG mniej więcej tyle samo.
Od tego czasu trwa hossa. W Ameryce inwestorzy, od marcowego dna, zarobili średnio 58 proc. Na GPW główny indeks odrobił wszystko, co stracił od września ubiegłego roku. W rezultacie obydwa wykresy wykaligrafowały wyraźną literę V.
„Rynki zawsze mają rację” brzmi główna maksyma ekonomistów. Jeśli tak, to gospodarka pręży się do skoku – w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się jej mocnego odbicia również w kształcie litery „V”. Powinna wzrosnąć sprzedaż, produkcja, w końcu wyniki finansowe firm oraz kursy spółek… Chyba, że inwestorzy przesadzają z optymizmem i mylą się kupując na potęgę akcje. Rok, dwa lata temu giełdy jednak się nie myliły. Indeksy mocno nurkowały w profetycznym smutku, wyprzedzając o około pół roku zapaść w realnej gospodarce.
Obecnie obraz sytuacji może nieco zaciemniać masa taniego pieniądza zgromadzanego na rynkach finansowych. Niskie stopy procentowe i rządowe plany ratunkowe robią swoje. I nawet jeśli rządy zaczną w końcu wycofywać wpompowane w gospodarkę pieniądze, stopy procentowe na całym świecie jeszcze przez kilka miesięcy mogą utrzymać się na rekordowo niskim poziomie.
Podsumowując. Czekamy na pierwszą falę ożywienia w gospodarce i potwierdzające ją twarde dane makro. Z czasem pojawi się inflacja i stopy procentowe zaczną rosnąć. Ale to – wbrew pozorom – też dobra informacja. Jak uczy historia – podwyżkom stóp procentowych przez banki centralne towarzyszą wzrosty na giełdach. Tak było w ostatniej dekadzie w USA: np. między 2003 r., a 2007 r., główne stopy procentowe za oceanem wzrosły z 1 do 5,25 pkt. W tym czasie Dow Jones podskoczył o 57 proc. Zdaje się, że dla inwestorów ważniejsza od stóp procentowych jest rozpędzająca się gospodarka.
W Polsce korelacja między ceną pieniądza, a zachowaniem się rynku akcji jest znacznie mniej wyraźna niż za oceanem. Ale i u nas można znaleźć ciekawy przykład. W latach 1998-1999 seria obniżek stóp procentowych dobiegała końca. WIG jednak odbił się by w kolejnych 15 miesiącach poszybować w górę o ponad 70 proc. W tym czasie NBP podniósł stopy z poziomu 12 proc. do 17,5 proc. (chodzi o stopę referencyjną). Na światowych rynkach trwała hossa internetowa.