Wygodniej udawać bankowego ślepca!
Andrzej Stec, spekulancik.pl
Grzegorz odnosi się do artykułów o „grubasie” z rynku futures, mojego autorstwa w „Pulsie Biznesu”, ale nie tylko:
1. Zarzuca mi, że bankructwo „grubasa”, który w połowie lipca br. hipotetycznie zająłby krótką pozycję to „głupia konstatacja”. Wylicza, że wartość nominalna ok. 30 tys. kontraktów „grubasa” to 600 mln zł. Czyli strata 100 pkt (obecnie to byłoby już 300 pkt) rzędu 30 mln zł (obecnie 90 mln) to tylko 5 proc. nominału (15 proc.).
Kto jak kto, ale ekspert jednego z największych biur maklerskich na rynku futures powinien zorientować się, a właściwie wiedzieć, ile wynosi depozyt zabezpieczający (stanowi 7,6 proc. wartości nominalnej kontraktu, czyli ok. 46 mln zł w przypadku grubasa) oraz, że to do niego porównywałem ewentualną stratę, która zapewne zrujnowałaby dużego inwestora, zajmującego pozycję krótką. Nie sądziłem, że Grzegorz potrzebuje łopatologicznych wyjaśnień w artykule adresowanym do inwestorów.
2. Przygotował „specjalnie dla pb.pl bardzo krótki kurs matematyki”. Zachodzę w głowę po cóż się tak trudził, skoro kurs ów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Grzegorz wylicza, że „grubas” wcale nie musiał zmniejszać lub zwiększać pozycji, aby jego udział wzrósł lub spadł. Szkoda, że to tylko filozoficzne rozważania, a nie ekspercka analiza (na taką liczyłem).
Czy nie lepiej analizować fakty niż teoretyzować? Wszak to nie podręcznik dla studentów. Fakty są zaś takie, że duży inwestor (to prawie monopolista na rynku!) na wtorkowej sesji zamknął część pozycji, co – jak sugerują duże, czwartkowe wzrosty WIG20 – było podpuchą lub po prostu aktywnym zarządzeniem tak olbrzymią pozycją (szczegółowe wyliczenia na podstawie statystyk z GPW poniżej). Dla ścisłości dodam, że nie chodzi mi o przedział koncentracji, tylko liczbę otwartych pozycji.
Zapewne współpraca z domem maklerskim ze stajni bankowej grupy zawęża pole widzenia, ale bez przesady. Nie można udawać, że listopadowy fixing cudów to wymysł „pismaków” – całe szczęście, że nasze podejrzenia potwierdziła później Komisja Nadzoru Finansowego. Podobnie jak problem opcji walutowych – wystarczyło Grzegorzu uruchomić telefoniczny dyżur dla poszkodowanych przedsiębiorców, aby przekonać się o skali problemu. Chętnie przełączałbym też do Ciebie telefony zrozpaczonych Czytelników, którzy rok, dwa lata temu kupili jednostki „bezpiecznego” (tak, drogi Grzegorzu, taką właśnie infografikę zawierała zmieniana w pośpiechu ulotka informacyjna i strona internetowa nieistniejącego już TFI) funduszu inwestycyjnego SEB2 Obligacji i Bonów Skarbowych. Nie wspominając o rosyjskich papierach z metką „bezpieczne z OECD”, które oferowało TFI.
Podsumowując – autorowi nie można zarzucić braku wiedzy. Szkoda tylko, że nieumiejętnie ją kanalizuje „wieszając” się na cudzych tekstach. Chętniej przeczytałbym autorską analizę Grzegorza na temat zagrożeń płynących z dużej koncentracji na futures, czy chociażby rozwiązań takiego problemu na Zachodzie, zamiast wyśmiewania publikacji i obrażania dziennikarzy „PB”. Nabieram pewności, że Grzegorz nie pisze bloga z „potrzeby serca”, ale z określoną częstotliwością musi zapodać jakiś „służbowy” wpis. „PB” traktuje zaś jak muzę. Szkoda.
Wyliczenia dotyczące grubasa specjalnie dla Grzegorza:
17 lipca
koncentracja: 35-40 proc.
liczba pozycji: 30,6-35 tys.
27 lipca (poniedziałek)
koncentracja: 35-40 proc.
liczba pozycji: 32,4-37,1 tys.
28 lipca (wtorek)
koncentracja: 30-35 proc.
liczba pozycji: 27,3-31,9 tys.
29 lipca (środa)
koncentracja: 35-40 proc.
liczba pozycji: 31,6-36,1 tys.
30 lipca (czwartek)
koncentracja: 30-35 proc.
liczba pozycji: 28,4-33,1
Źródło: GPW, wyliczenia własne