Grube ryby z kontraktów i pogrom
W ubiegły piątek w ostatniej godzinie handlu na GPW indeks WIG20 wystrzelił w górę. A to wtedy właśnie ustalany jest kurs rozliczenia kontraktów na indeks blue chipów. Ale to zapewne przypadek. Ledwie rozliczono czerwcowe kontrakty indeksowe (i to nie tylko na GPW, ale na wszystkich światowych rynkach terminowych), a już w poniedziałek mocna przecena. Oczywiście przyczyną jest raport Banku Światowego, który zrewidował w dół tegoroczne prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski i świata. Ale czy tylko?
GPW była w poniedziałek obok rosyjskiej najsłabszym parkietem na świecie. Tymczasem według ujawnianych przez GPW danych na naszym rynku terminowym (a ściślej – na wrześniowej serii kontraktów na WIG20) pojawiły się dwie grube ryby. Jedna z nich ma 20-25 proc. udział w rynku, a druga – aż 25-30 proc. koncentrację. A liczba otwartych pozycji jest spora – wynosi 87 tys. Pytanie jednak, która stronę rynku obstawiały grube ryby. Niestety, tego można się tylko domyślać.
Jeśli duzi, wspomniani inwestorzy mają przeciwstawną pozycję na rynku terminowym, to nie ma większego zagrożenia dla rynku akcji. Gorzej jednak, jeśli obaj mają krótkie pozycje i nie są to instytucje zabezpieczające portfele akcji. Wtedy właściciele akcji powinni wziąć pod uwagę dodatkowe ryzyko, które być może będzie towarzyszyć rynkom akcji do końca wakacji. Bo dwaj inwestorzy z potężnym udziałem w rynku mogą świadomie i z premedytacją zaniżać rynek kasowy, kupionymi miesiąc temu akcjami. Taki właśnie czarny scenariusz kreślili w poniedziałek niektórzy maklerzy krajowych instytucji finansowych. Jeśli rzeczywiście duzi inwestorzy z rynku terminowego zajęli pozycję krótką to tylko w poniedziałek zainkasowali, bagatela, 60 mln zł.!!!
Na rozstrzygnięcie tej tajemnicy nie ma co liczyć. Drobnym inwestorom zostają tylko spekulacje krążące po biurach krajowych domów maklerskich. Być może byłoby inaczej, gdyby GPW postanowiła zgodnie z sugestiami Komisji Nadzoru Finansowego ujawnić stronę obstawioną na rynku kontraktów przez dużych inwestorów. Przypomnijmy jednak, że władze GPW nie palą się do tego twierdząc, że „publiczny obrót nie polega na tym, że wszystko, co mogłoby być ujawnione, jest ujawniane”. A szkoda.
PS. Swoją drogą mocna korekta wiosennej fali wzrostowej na GPW nam się należała.